Związki zawodowe dla każdego?

Przed długim czerwcowym weekendem, czekając z rodziną na samolot (7 godzin opóźnienia, ale będzie odszkodowanie) przejrzałem prasę. A tam kilka artykułów o wyroku Trybunału Konstytucyjnego z 2 czerwca 2015 r. w sprawie „otwarcia” związków zawodowych. Czy popularność związków wzrośnie?

Przypomnę, że Trybunał rozpoznał wniosek OPZZ w sprawie zbadania z Konstytucją art. 2 ust. 1 ustawy o związkach zawodowych. Orzekł, że przepis ten,

w zakresie, w jakim ogranicza wolność tworzenia i wstępowania do związków zawodowych osobom wykonującym pracę zarobkową niewymienionym w tym przepisie, jest niezgodny z art. 59 ust. 1 w związku z art. 12 konstytucji.

Sąd ten wyrok?

Chodzi o to, że ustawa o związkach zawodowych dotyczy pracowników w rozumieniu kodeksu pracy, czyli obejmuje osoby zatrudnione na podstawie umowy o pracę. Tymczasem Trybunał Konstytucyjny uważa, że prawo do zrzeszania się w związku zawodowym mają pracownicy, ale w konstytucyjnym rozumieniu tego pojęcia. Oznacza to, że nie jest ważna podstawa prawna zatrudnienia. Ważna jest raczej relacja pomiędzy podmiotami. Coś jakby ekonomiczny a nie prawny sens pracy.

Trybunał wyjaśnił to tak:

Status pracownika powinien być oceniany przez odwołanie się do kryterium wykonywania pracy zarobkowej. W perspektywie konstytucyjnej pracownikiem jest zatem każdy, kto wykonuje określoną pracę zarobkową, pozostaje w stosunku prawnym z podmiotem, na rzecz którego ją świadczy oraz posiada takie interesy zawodowe związane z wykonywaniem pracy, które mogą być grupowo chronione.

Nie chodzi zatem o to, że prawa do zrzeszania nie miały osoby na „umowach śmieciowych”. Nie lubię tego pojęcia, ale jeżeli w jego zakres wchodzą też umowy na czas określony, to akurat osoby te mogły wstępować do ZZ. Ale w sumie to nie chcę komentować tego wyroku, tylko zastanowić się, co może być dalej.

Uważam, że teraz będzie dochodzić do pewnej „erozji” pojęcia pracownika, na rzecz właśnie podejścia ekonomicznego czy konstytucyjnego. Zaczną się rozważania (a potem pewnie procesy) dotyczące tego, czy aby sądy pracy nie powinny rozpoznawać sporów z takich umów „pracowniczych”. Państwowa Inspekcja Pracy z ogromną energią utworzy nowe etaty do walki z nadużyciami w sektorze „szeroko pojmowanych stosunków pracy”. Związki Zawodowe gremialnie rzucą się do zmian swoich statutów i będą je poszerzać o prawo wstępowania „pracowników”. A co z bezpieczeństwem i higieną pracy? Dlaczego przy odpisie na ZFŚS pomijać kolegów pracujących na umowach zlecenia?

Wzrośnie liczba związkowców? Oczywiście, przecież walczyć będą o słuszna prawa pracowników i „pracowników”. A że przy okazji wzrośnie liczba etatów pod ochroną? No cóż, takie jest prawo.

Wyrok TK wejdzie w życie za kilka tygodni, po opublikowaniu go w Dzienniku Ustaw. Tak od razu jakiegoś wielkiego przełomu nie będzie, cały wyrok to raczej wytyczne dla ustawodawcy, który musi dać prawo zrzeszania się wszystkim osobom, które na gruncie konstytucyjnym (wg mnie na gruncie ekonomicznym) są pracownikami.

Ale sposób, w jaki to zrobi, będzie miał już ogromne znaczenie. Może przy tej okazji warto przyjrzeć się innym przepisom ustawy związkowej?

A kto zapłaci za skutki wyroku Trybunału? Oczywiście pracodawcy. I warto się do tego przygotować.

20150604_163512-01

Karol Sienkiewicz
Podobne artykuły
Praca zdalna - poradnik
Ochrona sygnalistów

Napisz komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.